|
Myśli i sentencje O sobie samym ojciec Leopold mówił: „Jestem naprawdę do niczego, jestem wręcz Śmieszny” . I za takiego uważali go zakonnicy i ludzie. Nawet dzieci wyśmiewały go na ulicy i wkładały mu kamienie do kaptura… Mówiono że: „był niewykształconym spowiednikiem, nazbyt wyrozumiałym, który rozgrzeszał wszystkich wbrew zdrowemu rozsądkowi” . Potem stopniowo całe miasto zaczęło chodzić do tego konfesjonału, niektórzy wysłani przez ojca Pio, który zwykł był mawiać: „Macie Świętego, to po co do mnie przychodzicie?!” Na krótko przed Śmiercią w 1942 r., o. Leopold wypowiedział następujące proroctwo: „Miasto będzie wielokrotnie bombardowane, ten klasztor zostanie poważnie zniszczony, ale ta cela nie. Tu Pan Bóg okazał duszom wiele miłosierdzia: musi pozostać jako pomnik Jego dobroci” . W rzeczy samej, bombardowania w 1944 r. zniszczyły klasztor, ale ta cela została nietknięta… Lecz cóż takiego działo się w tej celi? Jeśli ten, kto tam wchodził okazywał wahanie czy zmieszanie, o. Leopold szybko wstawał i wychodził mu naprzeciw otwierając szeroko ramiona: „Proszę, niech pan usiądzie… Proszę się nie obawiać, proszę się nie krępować… Widzi pan, ja też, choć jestem zakonnikiem i kapłanem, jestem tak nędzny. Gdyby mnie Pan Bóg nie trzymał za cugle, byłbym gorszy od wielu innych…”.
|
|